Wbrew pozorom o asertywności można powiedzieć znacznie więcej niż to, że jest zdolnością mówienia „nie”. Asertywność to umiejętność pełnego wyrażania siebie we wszystkich relacjach międzyludzkich i to w sposób nie raniący drugiej osoby. Z tymże każdy z nas zapewne zna osoby, które czują się urażone chociażby nie odebraniem od nich telefonu. Dzisiaj więc krótki przewodnik o tym jak się w tym wszystkim odnaleźć i rozróżnić co nam wolno, a czego nie.

Przede wszystkim musisz znać swoje prawa, żeby wiedzieć gdzie się kończy Twoja odpowiedzialność za dobre samopoczucie drugiej osoby. Prawa człowieka asertywnego trafnie sformułował amerykański doktor psychologii Herbert Fensterheim. I tak:

  1. Masz prawo do robienia tego co chcesz dopóty, dopóki nie rani to kogoś innego.

Mam dla Was ciekawy przykład asertywności. Nie tak dawno znajoma (nazwijmy ją Martą) mojej koleżanki (Zosi), umieściła pewien post na Facebooku, który, jak to ostatnio często bywa, przekształcił się w dyskusję polityczną. Zosia dołożyła do niej swoją cegiełkę w postaci kilku komentarzy. Autorka posta, Marta, z wiadomych tylko sobie powodów, w prywatnych wiadomościach poprosiła uczestników tej dyskusji o nie poruszanie tematów politycznych „na jej profilu”. I tu się na razie zatrzymajmy. Czy Zosia miała prawo brać udział w dyskusji? Niewątpliwie tak. Czy Marta miała prawo wyrazić prośbę o nie komentowanie w określony sposób jej postów? Zupełnie niezależnie od tego co nią kierowało – tak, miała do tego prawo. Każdy ma prawo robić co chce. Idźmy dalej.

2. Dopóty Twoje intencje nie są agresywne, to masz prawo do zachowania swojej godności poprzez asertywne zachowanie, nawet jeśli rani to kogoś innego.

Koleżankę Zosię szlag trafił. Pomijając tego powody, wyraziła w odpowiedzi do Marty swoją opinię i emocje: odpisała, że strasznie ją ta prośba wkurzyła i że się absolutnie nie zgadza z takim podejściem, cenzurowaniem wypowiedzi ludzi, ograniczaniem ich wolności do swobodnych wypowiedzi itp. Oczywistym jest, że jej odmienna opinia będzie nie po myśli Marty. Dlaczego więc to zrobiła? Bo Zosia jest asertywna i świadoma siebie. Potrafi o siebie zadbać. Wie, że jeśli mimo wewnętrznego sprzeciwu, np. pod wpływem obawy przed konfrontacją, nie wyrazi swojego zdania i emocji, to będzie wściekła znacznie dłużej na swoją koleżankę Martę. Owszem, Marta byłaby zadowolona, gdyby Zosia powiedziała: „ok”, ale Zosia zapłaciłaby cenę za swoją uległą postawę. Myślałaby z niechęcią o Marcie jeszcze długo, a jeśli wyrazi się w pełni od razu, złość szybko minie, nie będzie jej „zalegać” i sączyć się później w postaci złośliwości, przytyków, negatywnych myśli i ocen Marty. Asertywne wyrażanie „siebie” jest wręcz niezbędne do utrzymywania zdrowych, życzliwych relacji i dobrego samopoczucia.

3. Masz prawo do przedstawiania innym swoich próśb dopóty, dopóki uznajesz, że druga osoba ma prawo odmówić.

Co zrobiła Marta po asertywnym wyrażeniu zdania przez Zosię? Odpisała: „Przykre, że nie potrafisz uszanować czyjejś prośby”. Czy miała do tego prawo? NIE. Dlaczego? Bo ta wypowiedź jest manipulacją. Nie tylko Zosia nie powiedziała, że nie dostosuje się do prośby, a jedynie wyraziła swoje zdanie na temat życzenia Marty, to w dodatku tak szerokie uogólnienie, jakoby Zosia nie potrafiła uszanować czyjejś (w domyśle „żadnej”) prośby jest ewidentnym mijaniem się z prawdą. Co ma na celu taka manipulacja? Wywołanie w Zosi poczucia winy. I z tym zapewne wiele/u z Was miało do czynienia: po tym, gdy wyraziliście swoje zdanie, spotkał Was atak personalny. Tak, tak, to jest atak. A atak to forma agresji. Mamy więc jasność, że mamy po prostu do czynienia z osobą toksyczną, manipulantką/em. Masz prawo wyrazić swoją opinię, pogląd, emocje. Nie ma w tym nic złego. Rozmówca ma prawo powiedzieć, że ma zdanie odmienne. I tyle. Marta powinna przyjąć protest Zosi „na klatę”. Miała prawo prosić, ale pamiętając, że Zosia może odmówić. Nie dawała jej do tego prawa, dlatego zaczęła manipulować, próbując wymusić podporządkowanie.

4. Istnieją takie sytuacje między ludźmi, w których prawa nie są oczywiste. Zawsze jednak masz prawo do przedyskutowania tej sprawy z drugą osobą i wyjaśnienia.

Podsumujmy. Czy Zosia miała prawo komentować post Marty? Tak. Czy Marta mogła prosić Zosię o niekomentowanie? Tak. Czy Zosia miała prawo wyrazić co o tym myśli? Tak. Czy Zosia ma prawo do komentowania w dowolny sposób postów Marty po tym, gdy ta poprosiła ją o nierobienie tego? I tu sprawa jest według mnie już nie taka „zero-jedynkowa”. Wróćmy do pkt 2.: „Dopóty Twoje intencje nie są agresywne, to masz prawo do zachowania swojej godności poprzez asertywne zachowanie” – jeśli więc intencją Zosi nie będzie złośliwe utarcie Marcie nosa, a wewnętrzne poczucie „wyrażenia siebie”, to niedostosowanie się do prośby Marty moralnie będzie ok – asertywna, nieuległa postawa.

5. Masz prawo do korzystania ze swoich praw.

Tych, którym często zalega złość i nieprzyjemne myśli na temat innych osób, namawiam do refleksji nad tym czy przypadkiem nie jest tak dlatego, że przemilczeliście swoje stanowisko, gdy był ku temu czas. Pamiętajcie o tym, że asertywność można i warto ćwiczyć, bez tej umiejętności nie da się być szczęśliwym.